wtorek, 31 maja 2011

Przodownik pracy - Nauczyciel

Sprowokowany niektórymi Waszymi komentarzami, postanowiłem rozpocząć kolejny minicykl, w którym będę przedstawiał swoje "liczne" zajęcia, którymi się parałem.

Gdzieś na przełomie wieków, gdy uzyskałem upragniony tytuł licencjata nauk przyrodniczych, a dokładniej z mojej ukochanej BIOLOGII, pełen młodzieńczego zapału do edukowania dzieci, postanowiłem zatrudnić się w szkole.
Po zarejestrowaniu się w Urzędzie Pracy jako bezrobotny, dość szybko otrzymałem intratną propozycję zostania Panem Świetlicowym w Szkole Podstawowej, w sąsiedniej wiosce.

To była prawdziwa szkoła... przetrwania ;D
W okresie jesienno-zimowym, dojeżdżałem do pracy ówczesnym gimbusem, a później śmigałem rowerem.
Spędziłem tam wspaniały rok (bo tyle przewidywał kontrakt między UP i SP).

Do moich głównych zajęć, należało zajmowanie się dzieciakami w klasach 0-3.
Co dokładnie z nimi robiłem, opisałem w tym wpisie ;)
Czasami oprócz wojskowego drylu, próbowałem nieszczęśników czegoś nauczyć, a nawet wychować.
Cóż... Te karkołomne próby, doskonale ilustrują miny chłopców z poniższego zdjęcia ;DDD

Dodatkowo prowadziłem zajęcia w zastępstwie nieobecnych nauczycieli, zatem zdarzało mi się być: przedszkolankiem, wychowawcą klas 1-3, nauczycielem biologii w pozostałych klasach oraz dziecięcym katechetom ;)))

Szkoła, w której miałem przyjemność pracować, była chyba ewenementem w skali kraju, gdyż dzieci z zerówki, nie miały żadnej styczności z kobietami.
Wychowawcą, katechetą i świetlicowym byli sami mężczyźni!!!
Muszę przyznać, że to było widoczne, w tym jak te dzieci później się zachowywały ;)

Na zakończenie roku szkolnego, udało mi się w absolutnej tajemnicy i konspirze, przygotować z zerówkowiczami dedykację muzyczną:

Oczywiście była to totalna zgrywa i mrugnięcie okiem do reszty grona pedagogicznego, bo na moich zajęciach było wszystko, tylko nie
DYS-CY-PLI-NA!! ;D
Najczęściej klasa cała wrzała i huczała, ewentualnie uciszałem bachory, gdy nauczyciele z sąsiednich pomieszczeń w ściany walili ;)))
Zresztą dla podkreślenia tej ironii, miałem zupełnie inny (kolorystycznie) strój oraz fryzurę, niż pan Emilian Kamiński.

Wszyscy uczestnicy uroczystego zakończenia, pokładali się ze śmiechu podczas tego niespodziewanego występu ;DDD

Kończąc moją przygodę z nauczycielstwem, po uzyskaniu mgr'a, przez 3 miesiące poszukiwałem bezskutecznie ciepłej posadki w Piernikowe.

Co prawda korci mnie czasami, żeby zrobić sobie jakiś mały doktoracik w tym kierunku, jednak z drugiej strony zadaję sobie pytanie:
Po co???
Odpowiedź mam jedną:
Żeby sobie na nagrobku dr wygrawerować.
Zatem chyba nie warto ;) Chociaż kto wie ;>

28 komentarzy:

  1. jakbym miała takiego Pana Świetlicowego, to pewnie jako dziecko bym w tej świetlicy jednak przebywała, a nie domagała się od rodziców kluczy do domu po pierwszym pobycie w tejże ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiejsze zajęcia to też jest trochę szkoła przetrwania zwłaszcza dla młodych nauczycieli ,których to uczniowie próbują wybadać na ile można wejść im na głowę.Na szczęście nasza bobowska podstawówka zatrudnia doskonałych świetlicowych w każdym razie ja siłą "wydzieram" moje dziecko ze świetlicy i bez przerwy słyszę :"bo Pani Magda to bo Pan Szymon tamto itd" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę tylko powiedzieć, że starałem się jak mogłem, żeby... jeszcze bardziej nie zepsuć tych dzieci ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. ładny sweterek ;]
    jakiś taki... poważny się wydawałeś :D ha ha ha
    potrafisz czasem ;]

    sympatyczny cykl się zapowiada ;]

    tia ;]
    dyscyplina ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego naj, naj, naj z okazji Dnia Dziecka! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kim, sweterek prosto z zakopiańskich Krupówek ;)
    Jak chcę, to bezproblemowo wcielam się w rolę Pana Psora ;D

    Wzajemnie JIM ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapał do edukowania dzieci chyba nie wygasł ze szczętem, coś mi się zdaje ;D

    A Pan Świetlicowy nad wyraz śliczny i uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aneto, czasami zdarza mi się wpadać w pedagogiczny ton ;]
    Urok Pana Świetlicowego, zaprocentował nieodwzajemnioną, nieszczęśliwą miłością jednej z ósmoklasistek, której mrocznej ;> tożsamości przez grzeczność nie wyjawię ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile się ode mnie uczysz, dzieciu ;P
    A to dopiero początek edukacji ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Freak'u ;]

    ;P słyszałeś bajkę o wężu?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kimciu, bądź dobrym Panem Świetlicowym i opowiedz!

    Nauka natomiast, Drodzy Panowie, sądzę jest obopólna.

    Kim - w tajemnicy sam przed sobą - stał się już mistrzem dżedaj, tak prorokuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. o matkoś...
    Aneto znów umarłem nie prosząc o reanimację ;] uwielbiam ten stan ducha- plucia śmiechem w monitor ;*

    będąc właśnie tym dobrym Panem Świetlicowym opowiem bajkę HaDeSowi na ucho ;P ha ha ha
    jest krótka i zwięzła ;PPPP

    mistrz dżedaj ;]
    już mi nawet nie potrzeba Doro'wego żelazka ;] se se se

    OdpowiedzUsuń
  13. Kimciu, opowiedz bajkę o wężu ;>
    Plis, plis, plizzzzzzz ;)))

    Niby czego się uczę od małpiatki, Aneto?

    OdpowiedzUsuń
  14. HaDeeSie, to są poufne sprawy, nie wiem czy tak mogę publicznie wyciągać...

    Już Ty tam wiesz, a jak nie wiesz, to nie potrzebujesz wiedzieć może?

    Kimon, bajka! Bo dzieciaki narobią wrzasku ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Aneto...
    ja mam swoje sposoby na dzieciaki ;] i wcale nie trzeba ich naganiać do robienia pompek i brzuszków, jak to co niektórzy uczynili ;P ha ha

    wy tam lepiej nic nie wyciągajcie poufnego, bo ja już mam dość ciągłej kompromitacji mego małpiego światka na forum publicznym ;P
    litości ;P ha ha
    bo HaDes pociągnie mnie zaraz za sobą znając jego perfidne zachowanie, odwracając kota ogonem ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystko jakieś takie tajemnicze się zrobiło ;P
    Wiem (znam) ale nie powiem ;PPP

    Idę się opalać, zanim burze nie przypętają się ;)))

    OdpowiedzUsuń
  17. "Ach" powiedział tęsknie brzuch blady jak mąka z pełnego przemiału.

    Kimi, co się odwlecze to nie uciecze, bajek z zasady nie odpuszczam :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Kimi, no i gdzie ta bajka, hmmm ;)?

    OdpowiedzUsuń
  19. ;P wyjęłaś mi to usta mego ;]

    wszak słonko byle czego nie łapie w swe łechtające polika promienie ;]

    OdpowiedzUsuń
  20. nie e ;]
    nie ma bajki ;]

    powiedziałem, że na ucho ;P

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo pedagogiczna to jest opowieść o SŁAWIE ;D

    Piękne zdjęcia, wzruszyłam się!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ta bajka o wężu, pewnie jakaś zbereźna jest, dlatego Kimi chcę ją tylko na uszko opowiadać ;P

    Ale widać że Doro ma ochotę opowiedzieć dzieciom bajkę ;>

    OdpowiedzUsuń
  23. ;P cała bajka opiera się na brzydkim słowie na sssssss

    OdpowiedzUsuń
  24. a nie mówiłem że świństwa ;D

    OdpowiedzUsuń