To był trudny czas.
Kontakt był sporadyczny.
Wyhasała spontaniczna Maupa, by miesiąc temu wrócić jako dojrzała kobieta Ka Katharsis.
Nie będę opisywał jaką jest teraz osobą, bo ona sama dużo o sobie pisze i mówi. Pod tym względem niewiele się zmieniło w stosunku do nocnych ślinotok... tfu... raportów.
Okazało się, że po tylu latach i wędrówki własną drogą, nadal mamy HamKidowy flow, a skoro ona jest performatywną Kaśką, natomiast ja ciągnę temat Ofeliona, spróbujemy reaktywować ten twórczy duet, przemianowując nazwę na KAtastrOFa, w skrócie FAKOf.
Może narodzą się z tego jakieś monstwory?...
Póki co wyhodowaliśmy do tego celu macice!
Korzystając z okazji, że Ka do wielu swoich talentów, dołożyła zdolności tatuatorskie, poprosiłem ją o autorski rysunek na skórze. Stanęło na jednym z jej obecnych znaków rozpoznawczych, czyli waginomacicy. Od bardzo długiego czasu na prawym biodrze posiadam wizerunek kobiety, który od początku planowany był z dopełnieniającym ją na drugim boku mężczyzną, co miało symbolizować moją biseksualność. W ten sposób horyzontalny układ ona/on, harmonizuje z wertykalnym she/he, czyli znowu wracam do definiującego mnie dualizmu.
W tym momencie wchodzi szkodliwość oglądania pornografii, która daje plon w postaci głęboko skrywanych marzeń, z bardzo niskim prawdopodobieństwem realizacji. Chodzi o to, że swego czasu bawiąc się świetnie przy tej rozrywce wypatrzyłem aktora, który miał wytatuowane pojedyncze, trybalowe kreski na kutasie, co mi się bardzo podobało. Ziarno zostało posiane i kując rozpalone żelazo, poprosiłem Kaśkę o dopełnienie macicy, mackowatymi zawijasami na Farfoclu, przez co całość wygląda jak zmutowana ośmiornica.
Tutaj dochodzi szkodliwość stosowania alkoholowych używek w trakcie pracy. Gdy tatuaż już był ukończony, a oboje już dość mocno najebani, stwierdziłem że frontalna, prosta kreska mogłaby być dłuższa. No i Kaśka po moich błaganiach pociągnęła ją dalej... ino ręka jej się ciut omskła...
JPRDL!!!
Przecież ktokolwiek to zobaczy, będzie darł łacha, że mam krzywą kreskę! No to spontanicznie powstał zawijas i zdublowany fiflak.
Podobną waginomacicę ma oczywiście Katharsisowa!
W ramach rewanżu uczyłem się tatuować, na wielkim jaju powyżej, a że w trakcie pękła mi guma (trzymająca igłę), to ewidentnie coś tam kiedyś wylezie! Natomiast dziaranie innych to jednak nie jest moja bajka.
Natomiast ja mam lekki mętlik umysłowy, bo przecież ten gender miesza ludziom w głowach, gdyż zacząłem kminić czy w ramach rozszerzonej queerowości, zamiast binarnego biseksualisty jestem niebinanym panseksualistą? Jedno jest pewne! Zaimki preferuję męskie.






