poniedziałek, 28 stycznia 2013

Lokomotywa

Stoi na stacji lokomotywa,

Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!
...

Tak się w tej chwili czuję.
Jakbym życiowo wjechał na boczny tor, na jakimś zadupiu i nijak nie można stamtąd wyjechać.
Z przodu koniec drogi, za mną ustawiły się już inne zawalidrogi, a w bok nijak ucieczki.

sobota, 26 stycznia 2013

Domowe melodie

Domowe melodie to fenomen ostatnich miesięcy!
Nie znajdziecie ich w rozgłośniach radiowych, TV i na masowych spendach.
Poznałem ich dzięki nieocenionej poszukiwaczce sieciowych rzeczy niebanalnych - Sydonii, która pewnego razu udostępniła w necie ten kawałek.
To była miłość od pierwszego taktu.
Natentychmiast przesłuchałem wszystkie utwory jakie umieścili na YT, razem z Grażką i Zbyszkiem, a chwilę później zamówiłem ich płytę DIY (każda z inną kubkową plamą po kawie).
No i tak sobie na okrągło lecą melodie w domu.

Domowe melodie to trójka przyjaciół, którzy jak sama nazwa grupy sugeruje, plumkają swoje utwory w domowym zaciszu.
Śpiewa Juśka Chowaniak (przewodniczka stada), przygrywając sobie głównie na białym pianinie.
Chłopak z gitarą i bębenkami to Kuba Dykiert.
Kontrabas, harmoszka, śmieszne miny oraz nieopowiedziane kawały, czyli Staszek Czyżewski.
Właśnie wróciłem z ich koncertu w kultowym, bydgoskim klubie Mózg, gdzie towarzyszyła mi cudowna Choco, a planował pojawić się również Kimonek, którego niestety zmogła choroba.
Na żywo prezentują się jeszcze lepiej niż na płycie i w sieci!
Koncert był R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-Y!!!
Domownicy zagrali wszystkie utwory z płyty oraz jedną świeżynkę.
Choćbym chciał się do czegoś przyczepić, to nie mogę. No chyba, że poskarżę się na Panka, bo nie dość że przeszkadzał w trakcie koncertu (głośno fałszował oraz chodził wśród tłumów), to jeszcze wystraszył muzykantów po koncercie.
Jeżeli Drodzy Domownicy to czytają, chciałbym z całego psiego serduszka podziękować za moc niezapomnianych wrażeń, a także przeprosić za tego gbura, mojego Panka.

Do usłyszenia i zobaczenia w Toruniu.

środa, 23 stycznia 2013

wtorek, 22 stycznia 2013

White Witch

Lubię Zimę.
Pod jednym warunkiem. Musi być autentycznie śnieżna i mroźna.
Gdy mróz skrzypi i lodowe sople oraz płatki śniegu skrzą się w słońcu.
Gdyby nie zwyczajowa chlapa i szarzyzna, a słońce świeciło odrobinę dłużej, byłaby to moja ulubiona pora roku.
Z drugiej też strony, uwielbiam te dłuuugie zimowe wieczory, gdy wiatr za oknami jęczy ponuro, w kominku pali się ogień, w ręku gorący kubek zielonej herbaty z mlekiem, wokoło kilka świeczek mruga sennie, a ja czytam ulubione baśnie Andersena: "Królową Śniegu", czy "Dziewczynkę z zapałkami".

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Historyczny rechot

Odkąd sięgam pamięcią w miejscu uwiecznionym na tym zdjęciu, znajdował się okoliczny kurwidołek. Niewielką leśną dróżkę, odbiegającą od pobliskiej asfaltówki, upodobali sobie miłośnicy szybkich samochodowo-przyrodniczych numerków, dlatego teren obficie zdobiły ślady motoryzacyjnego ogumienia oraz zużyte ogumienie sprzętowe.
Pod koniec zeszłorocznego lata, robotnicy leśni przypadkowo odkryli masowy grób. Okazało się, że na początku II wojny, ci wredni faszyści ostrzelali uciekającą ludność, osłanianą przez Wojsko Polskie.
Zginęło kilkadziesiąt osób.
Po wielu latach, prawdopodobnie kolejnych kilkudziesięciu zostało tutaj poczętych.
Cykl życia i śmieci zatoczył pełen obrót.

Tymczasem kapliczka, w której była ta "śmieszna" figurka, stoi obecnie opustoszała.
Ogłoszenie przymocowane do deseczki przybitej na pobliskim drzewie wieści:
"Dnia 26.05.2012 r. trzej młodociani sprawcy wykradli figurkę z leśnej kapliczki i potłukli ją na ponad 100 kawałków. Ofiary na nową figurkę Matki Bożej można składać w biurze parafialnym."
Dla wzmocnienia przesłania, apel zaopatrzono stosownym zdjęciem bestialsko zmasakrowanej ofiary.
Gdybym był wandalem dokonałbym tych zniszczeń dużo wcześniej, dlatego apeluję do władz parafialnych, aby nie kupowała takiej samej szkarady! Już sama kapliczka jest wystarczająco obleśna, psując swym jestestwem tak śliczne okoliczności przyrody.

czwartek, 17 stycznia 2013

Zimowy spacer

Najdłuższy promień słońca oświeca wieś mą wspaniałą.

wtorek, 15 stycznia 2013

Wieśniacki artycha - Naszyjnik

Pełnia zimy, zatem czas tchnąć w bloga odrobinę lata.

Ten naszyjnik  był dłuuugo niezrealizowanym projektem z racji trudności w obróbce materiału wyjściowego.
Na samym początku były same krabie szczypce, a dokładniej ich ruchome "pazury".
Wyławiałem je u wybrzeży chorwackiego kampingu naturystycznego, który opisał Fafik.
Oczywiście nie łowiłem żywych krabów, tylko ich pozostałości, bo jakiś zwierz najwidoczniej lubił je zjadać, zostawiając po sobie resztki.
Jak jestem na plaży, to preferuję aktywne opalanie, dlatego wtedy praktycznie nie wychodziłem z wody, pławiąc się niczym biedna Ofelia.
Jeżeli liczyć tylko samo łowienie krabich szczypców, to wynurkowałem ich około 180 sztuk. Liczyć po dwa zanurzenia do jednego (raz żeby wypatrzyć, dwa żeby złapać), wychodzi jakieś 360 zanurzeń na głębokość 1-5 metrów.
Wróciłem z tym badziewiem do kraju i tutaj zaczęły się schody. 
Pancerze krabów składają się głównie z chityny. Porównując ten materiał do czegoś co znam, to chyba najbliżej mu do porcelany. Cholernie twardy i jeszcze bardziej kruchy! 
Zanim w żmudnym procesie prób i błędów, znalazłem sposób aby robić w nich dziury do przewlekania, spora ich część po prostu się wykruszyła.
Najlepsza do obróbki okazała się wysokoobrotowa wiertarka z diamentowymi frezami 
Po dwóch dniach mozolnego nawiercania, kaleczenia się frezami, a także z mikrooparzeniami palców (podczas wiercenia całość masakrycznie się nagrzewała), miałem wreszcie gotowe półprodukty do nawlekania.
Jeszcze tylko szybka ezoteryczna porada, zakup kamyków, rzemyków, zapinek, kompozycja całości i wreszcie gotowy naszyjnik mogłem dumnie nosić na szyi.
Całość składa się z:
- 36 krabich ząbków,
- 8 ametystów,
- 6 turkusów,
- 6 akwamarynów,
- 6 fluorytów,
- 4 opali,
- 4 jadeitów,
- 1 korala.
Wygląda jak wygląda, niestety jest totalnie niepraktyczny (jak to błyskotka).
Da się w tym jedynie nobliwie, niczym dama spacerować, bo każdy bardziej gwałtowny ruch, już o skakaniu nie wspomnę, grozi wykruszeniem kolejnych ząbków, bynajmniej nie właściciela.

niedziela, 13 stycznia 2013

Bezdomna mozaika

Pędząc ostatnio korytarzami mojego szpitala, zauważyłem w holu głównym powyższą mozaikę.
Krótka notka wisząca obok obwieszcza iż azaliż:
"Stworzona została wspólnie z mieszkankami Schroniska dla Bezdomnych Kobiet i Matki z Dzieckiem w Bydgoszczy. Wykonana XVII-wieczną japońską techniką "raku". Autorką i realizatorką projektu jest Joanna Babińska. Projekt został zrealizowany w ramach stypendium artystycznego organizowanego przez Biuro Kultury Bydgoskiej."
Na jej widok zdałem sobie sprawę, że to już ponad rok minął, gdy w tragicznych okolicznościach z grona znajomych ubyła jedna Wspaniała Osoba, która ostatnie miesiące życia spędziła w podobnym schronisku.
Lubiłem ogrzewać się w cieple jaki roztaczała swoją wirtualną obecnością.
Czarodziejko, za każdym razem gdy słyszę tą fikuśną melodię, sporadycznie pamiętam o Tobie, a na widok mozaiki po policzku spłynęła symboliczna łza.
;-*

czwartek, 10 stycznia 2013

Kurczak ze śliwkami

Film wyświetlany tylko w kinach studyjnych, czyli trzeba się natrudzić żeby go zobaczyć.
Po pierwszym filmie duetu Vincent Paronnaud and Marjane Satrapi, apetyt został rozbudzony i niestety kurczak, nawet ze śliwkami nie zaspokoił tego głodu.
W przypadku "Persepolis" mieliśmy do czynienia z animacją, która dość wiernie przenosiła historię z kart noweli graficznej, na język filmu.
Wyszło genialnie.
Z aktorskim "Kurczakiem" wyszło gorzej.
Po pierwsze nie bardzo wiadomo czy to ma być komedia, a może dramat.
Po drugie zupełnie niepotrzebnie rozbudowano wątek niespełnionej miłości...
On kocha Ją, Ona Jego, a na drodze staje szara rzeczywistość, gdzie trzeba poświęcić coś, żeby zyskać coś, po drodze raniąc kogoś.
Kłaniają się licealne mądrości a la Coehlo.
Sorry Winnetou, ale real life jest o wiele bardziej skomplikowane.
Ładnie toto sfilmowane, niezła jest muzyka, tylko zamiany instrumentu z taru na skrzypce żal.

wtorek, 8 stycznia 2013

Dupa Tuwima


Mamy kolejny rok komuś poświęcony.
Tym razem padło na Żyda Julka.
Ten promil jego twórczości jaki znam, nawet do mnie przemawia.
Może Komiksowo znowu skręci jakiś dym, jak to było z tym Chopinem?
Chyba też się jakoś włączę w te o(b)(d)chody... Jakiś projekt się klaruje, zatem już możecie ustawiać się w kolejce, aby cmok mnie w ass nie raz.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Czas napierdalać

Nowy Rok - Nowa (Stara) Siłka
Dziś Wielkie Otwarcie!
Lekko się ostatnimi czasy zapuściłem, bo prawie na  pół roku zaprzestałem ćwiczeń. Ciało zwiędło, sflaczało i odrobinę spuchło. Najwyższy czas zabrać się do roboty.

Choć będzie ciężko, nie wolno się zniechęcać, obetrzeć rzyga z mordki i dalej przerzucać żelazo. Plus zajęcia dodatkowe na roweryku, na rikoszecie, na basenie, na trampolinie i wiele innych.
Przy okazji wróciły też chęci i pomysły na dalszą pisaninę, także powolutku znów zaczynam orać to pole.

czwartek, 3 stycznia 2013