niedziela, 19 maja 2024

Zabawy z psami

W ostatnim czasie w moim życiu pojawiło się sporo psów różnej maści.

Wracam sobie dzisiaj rano z nocki rowerem. Jest rzeźko. Włos rozwiany. Zapowiada się miła niedziela. Nagle drogę zajeżdża mi radiowóz, wysiadają z niego milicjanci i jeden pyta, czy znam powód zatrzymania. Odpowiadam szczerze, że pewnie za jazdę bez trzymanki i trafiłem w sedno. Dmuchnąłem przy okazji w "balonik", panowie sprawdzili też numery mojej bryki, czy przypadkiem nie jest buchnięta. Gładka gadka, pouczenie i narapa. Generalnie nie przepadam za mundurowymi, choć mój ojciec chrzestny parał się tym zawodem, a brat rodzony odrabiał wojsko w tej formacji. Przez ostatnie 8 lat instytucja ta totalnie się skundliła, rozpierdalając lata budowania zaufania po okresie komunizmu. Ostatni, a zarazem pierwszy raz jak miałem z nimi oficjalną styczność, miał parę ładnych lat temu i powiedzmy, że występowałem wtedy w innej roli, bo totalnie spanikowałem na tą okazję. Opowieść jest bardzo długa i zabawna z perspektywy czasu i pewnie kiedyś ją opiszę.

Mój tato żyje na wieśce z pieskami. Kiedyś były trzy, ale podczas pożaru domu, najmniejsza Żabcia spanikowała i zamiast uciec z dwójką pozostałych, schowała się do sypialnianej szafy i tam zaczadziła się, a jej niespalone ciało odnalazłem pod stertą ubrań po miesiącu porządkowania pogożeliska. Została matka Fiona, u której diagnozuję autyzm połączony z adhd, a także jej syn Shrek będący "wiecznym" szczeniaczkiem. Zwierzaki są sprytne, choć totalnie głupiutkie, bo ojciec nie nauczył ich nawet podstaw funkcjonowania w ludzkim matriksie, stawiając na całkowitą beztroskę i hajlajf. Gdy gdziekolwiek jedzie autem, to zabiera je ze sobą, przez co w okolicy dorobił się ksywki "Psi patrol", a jak nie może ich zabrać na dłuższy, służbowy wyjazd to wtedy ja zostaję ich tymczasowym opiekunem. Najzabawniejszy jest moment wyjazdu Pańcia, gdy rozpaczają głośno wyjąc, że nie zabrał ich ze sobą.

W zeszłym roku poznałem pieska Yuki'ego. Bardzo mądry, ułożony, choć ciut zagubiony, przez co trafił na jakiś czas do schroniska. Sprawa jest w toku i sam nie wiem czy zdecydować się na adopcję, czy raczej pogonić badylem.

wtorek, 14 maja 2024

a dziad wiedział, nie powiedział...

Wiedźma według definicji to "ta która wie", podobnie jak dziennikarze, którzy swoją wiedzą dzielą się z zainteresowanymi.
Od czasu do czasu kupuję tego typu prasę, jeżeli w środku trafi się jakiś artykuł lub recenzja związana z komiksami. Najczęściej jest to "Polityka", czasem wpada "Tygodnik Powszechny" albo "Newsweek", a raz na ruski rok, kupuję jakieś prawicowe onuce, które w mojej bańce medialnej, wydają się jakby były z alternatywnej rzeczywistości. Lubię sobie taką gazetkę zostawić na jakiś czas (nie czytam jej na bieżąco), żeby zobaczyć jak aktualności się zestarzały i czy felietoniści próbujący przewidzieć przyszłość mieli rację czy totalnie spudłowali.

Podczas ostatnich porządków, trafiłem na kilkuletni numer tygodnika. Jest on o tyle ciekawy, że został wydany tuż przed oficjalnym wybuchem pandemii covidowej, która w naszym gościnnym kraju nastąpiła na początku marca. Od kilku miesięcy docierały niepokojące wieści z Chin, gdzie wszystko się zaczęło, więc wiedząc jak się skończyło, z zainteresowaniem zajrzałem do środka periodyku, a tam piszą o niszczeniu polskiego sądownictwa przez ***, gdybanie o zbliżających się wyborach prezydenckich, duży artykuł o Ukrainie, gdzie nikt nawet nie śnił, że za dwa lata zostanie zaatakowana przez Rosję, choć o szkodliwych działaniach Putina już wspominają w innym artykule, obszernie omówiony okładkowy temat, będącego na fali "Wiedźmina" oraz jego twórcy. 
Przyznaję się bez bicia, że nie przeczytałem od deski do deski, ale przeglądałem całość bardzo uważnie.  Kartka za kartką przeleciały i nie wychwyciłem ANI JEDNEJ wzmianki o nadchodzącej "burzy", która totalnie przemeblowała funkcjonowanie ludzkości, czyli akurat w tym temacie, nawet pudła nie było, bo to był zwykły niewypał!