wtorek, 25 września 2018

Projekt Bezdomny

Właśnie zaczęła się jesień, po której przyjdzie zima, najtrudniejszy okres dla bezdomnych, czyli jednych z najbardziej wykluczonych jednostek społecznych. Zdarzają się wśród nich oszuści i wyłudzacze, są tacy którzy mogliby "normalnie" funkcjonować. Nie znaczy to jednak, że mamy obok nich przechodzić obojętnie, albo traktować ich wręcz wrogo.
 Powtarzam od zawsze, że w fotografii najbardziej lubię wyzwania, projekty i sesje wymagające ode mnie jakiegoś poświęcenia, czy to w trakcie przygotowywania, czy realizacji. Im trudniej i ambitniej, tym więcej serca i pasji w to wkładam. Tak było z nagrywaniem teledysku dla Yesternight, sesją z Dawidem, żyłowaniem muskulatury pod tatuaże, czy pokazem fryzjerskim.
Sesja Bezdomna była jedną z najbardziej wymagających, choć w sumie nie musiała, bo zdjęcia nie oddają pełni poświęcenia. 
W modelingu żeby jak najlepiej wejść w rolę jestem zwolennikiem metody Stanisławskiego, a do tej przygotowywałem się kilka miesięcy. 
Jesienią 2015 umówiliśmy się na z BM, że wiosną będziemy ją realizować w Warszawie.
Przygotowania trwały kilka miesięcy.
Po pierwsze zacząłem niedojadać.
Po drugie przestałem się golić i strzyc.
W takim lekko zaniedbanym stanie, realizowałem w Krakowie sesję fetyszową.
Po trzecie, ciuchy przeznaczone do sesji (spodnie, bluza, kurtka i buty), musiały być do tego czasu odpowiednio znoszone, brudne i "pachnące", więc przestałem je prać, choć od czasu do czasu nosiłem.
Po czwarte, ciało tuż przed sesją również musiało nabrać odpowiedniego stopnia zużycia, więc jakiś tydzień przed nią przestałem się domywać (to był ciężki okres dla bliskich i współpracowników). Do Warszawy pojechałem dzień wcześniej, po nocce w pracy, przez cały dzień ostro waliłem wódę na mieście, więc jadąc wieczorem do M. byłem już mocno nawiany. Kładliśmy się spać grubo po północy, oczywiście po kolejnych kilku głębszych. Nie pozwoliłem sobie rozłożyć łóżka, więc do rana przekimałem, zgięty w paragraf na kanapie. Wcześnie rano już nie wiedziałem gdzie jestem, co robię i czy jeszcze jestem pijany, czy już mam kaca, więc na wszelki wypadek poszły kliny.
Pojechaliśmy do Centrum robić zdjęcia, podczas których autentycznie poczułem się jak bezdomny, odczuwając na własnej skórze obojętność, pogardę lub agresję przechodniów.
Do kilku zdjęć poprosiliśmy autentycznego bezdomnego, żeby zapozował ze mną (zgodził się na fotografowanie nóg).
Kilka klatek zrobiliśmy w Barze Familijnym na Nowym Świecie, gdzie przy jednym stole pożywiają się bezdomni i hipsterzy.
Zachęcam Was serdecznie do pomagania bezdomnym, szczególnie w tym trudnym, jesienno-zimowym okresie. Jeżeli nie bezpośrednio, to chociaż przez różne fundacje, jak chociażby Daj Herbatę lub fundując im obiady, co można zrobić również wirtualnie, nie ruszając się z domu.

2 komentarze:

  1. Fajny czas, teraz bym zrobił odważniejsze i bardzie prowokacyjne zdjęcia. Pozdrawiam i dziękuję za tą sesję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z racji wyzwań, to jedna z moich ulubionych sesji.
      Minęło 2,5 roku, więc naturalnie zdjęcia miałyby już inny klimat.
      Pozdro

      Usuń