poniedziałek, 20 stycznia 2020

Fordon

Mieszkam w Fordonie ponad dekadę.  
W myśl powiedzenia "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma", polubiłem tą bydgoską dzielnicę do tego stopnia, że stałem się lokalnym patriotą i uważam, że powinna funkcjonować jako osobna miejscowość, a wchłonięcie tej przytulnej mieścinki w latach 70-tych przez Bydgoszcz, było de facto gwałtem na jej mieszkańcach.
Na swój własny użytek stworzyłem jego dwujęzyczny neologizm fromDOM, a młodzieżowy skrótowiec to 4don.
Fordon można z grubsza podzielić na dwie części. Małomiasteczkowy, malowniczy Stary Fordon oraz ogromne, peerelowskie blokowisko wybudowane na terenie lotniska, które ciągle powiększa swój areał. Mieszkam gdzieś pomiędzy, dzięki czemu wszędzie mam blisko. Wystarczy kwadrans spacerkiem, a jestem na piaszczystej, wiślanej plaży albo malowniczych górkach. Jedyne czego mi tutaj brakuje to kina.
Dzisiaj przypada setna rocznica powrotu Fordonu do macierzy, czyli wolnej Polski.
W ramach PADOCa, postanowiłem uczcić ten historyczny moment, ubierając się w biało-czerwone barwy narodowe, wpinając w kołnierzyk fordoński herb, a także trzymając w dłoniach białą różę, nawiązującą do tegoż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz