sobota, 27 września 2025
sobota, 20 września 2025
wtorek, 16 września 2025
Praca zdalna, czyli dorastanie pięćdziesiony
Korzystając z tygodnia wolnego, nadrabiam blogowe zaległości. Życie w zawieszeniu i kursowanie między dwoma domami, zdecydowanie nie służy pisarskiemu czy fotograficznemu eskapizmowi.
Zwierzając się ostatnio w pracy, o tym jak obecnie wygląda moje żyćko, jedna z koleżanek skwitowała ten płaczliwy bełkot, że w końcu czas dorosnąć. Dziesięć lat młodsza kobieta, próbuje wyjaśnić prawie półwiecznemu dziadowi, dlaczego jest mu obecnie gorzej niż do tej pory. W sumie przyznałbym jej rację, gdybym te wszystkie problemy, z którymi aktualnie się boksuję, wygenerował osobistą ignorancją, głupotą i krótkowidztwem. Tylko, że tak się składa iż zdecydowaną większość przyjąłem w spadku po tacie, wraz z dobrodziejstwem inwentarza. Ktoś powie... trzeba było nie brać! I pewnie z jednej strony miałby rację. Nie zamierzam tutaj pisać jakie to są problemy, bo te są od tego, żeby je rozwiązywać, więc mam nadzieję, że prędzej czy później to nastąpi. Chciałbym się skupić na tej mitycznej dorosłości, czy może dojrzałości, skutecznie do tej pory omijanej, świadomie decydując się na życie poza systemem, bo właśnie o to "siostrze Kasi" chodziło, gdy zdiagnozowała moje aktualne źródło utrapienia. Według niej powinienem być POSIADACZEM dóbr wszelakich, a nie beztrosko żyć TU i TERAZ, nie myśląc o tym co przyniesie los. ABY ŻYĆ - TRZEBA MIEĆ!!!
W zeszłym tygodniu byłem na spotkaniu licealistów. Było miło!!! Ludzie choć 30 lat starsi, nic się nie zmienili, tylko tematyka rozmów ciut inna. Pomijając wspomnienia, gadka toczyła się wokół aktualnego życia. W pewnym momencie złapałem się na tym, zresztą interlokutorzy również to zauważyli, że siedzę, słucham i praktycznie się nie odzywam. Wynikało to z tego, że tematyka była mi znana tylko w teorii, bo praktycznie byłem zielony jak trawa latem. Brak małżonki/ka, dzieci, mieszkania / domu, kredytu, skutecznie wyeliminowały mnie z dyskusji. Czy poczułem się gorszy? NIE!!! Zresztą nie czułem się też tak w liceum, choć pochodziłem ze wsi, dorastając w innym środowisku. Czułem się jak bohater jednej z moich ulubionych piosenek Reni Jusis, który "prędzej czy później będzie taki jak MY wszyscy".
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)

