Czy widzisz te gruzy na szczycie, tam wróg Twój się kryje jak szczur! Musicie, musicie, musicie, za kark wziąć i strącić go gór!
Właśnie mija Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Tego najbardziej lekceważonego przez ludzi, zarówno tych chorych, jak i potencjalnie zdrowych, służących dobrą radą w stylu "Weź nie pierdol"... Wiem co piszę, bo sam kiedyś takie farmazony gadałem, ale to było bardzo dawno temu i chyba już nieprawda. W filmie "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy jest słynna scena z kieliszkami, w której dwaj kumple z AK wspominają tych co polegli. Interpretuję ją pod kątem chorych na depresję, wracających do starych, dobrych czasów oraz znajomych, którzy odebrali sobie życie w wyniku choroby. Zapalają kolejne kieliszki napełnione spirytusem-duszą, wymieniając ksywki oraz imiona. Przy dwóch ostatnich, jeden z nich przerywa rytuał mówiąc
My żyjemy!
Tylko co to za życie, niby pełne, ale nie rozpalone?
Jednak to były czasy! Jak się żyło i w jakiej kompanii? Było kiedy tylu fajnych chłopców i dziewcząt?
I tu tkwi sedno wychodzenia z choroby. Próbujesz znowu wzniecić ten płomień życia, coś się tli, coś się dymi, żar się dławi i gaśnie. Ciągle coś nie idzie. Opał zawilgocony więc suszysz lub go po prostu brak i szukasz, albo jakieś kolejne zawirowanie zdmuchnie lichy ognik. Jedni starają się nie poddawać, inni po prostu odpuszczają.
- Co z tego? Wszyscy prawie zginęli.
- To inna sprawa, ale życie było fajne!
- Myśmy byli...
- Młodsi..
- Nie tylko. Wiedzieliśmy czego chcemy!
Od paru miesięcy mój płomień pali się w miarę stabilnie. Może nie jara się jak supernova przed chorobą, ale jest na tyle jasny, że coś tam widać w okolicy. Najważniejsze, że na chwilę obecną nie potrzebuję sztucznych rozpałek i paliwa.
- Ginąć to żadna sztuka.
- Zależy jak! Przecież nie trzeba brać tego wszystkiego na serio! Po prostu trzeba się przepchać przez tą całą hecę! Nie dać się nabrać! Nie nudzić się!