czwartek, 21 lipca 2022

Climax na sali kinowej

Po uczciwie przepracowanym dniu, poszedłem do kina, z którego właśnie wróciłem w doskonałym nastroju. Z nieukrywaną przyjemnością obejrzałem niezwykle ciepłą, szczerą i zabawną obyczajówkę "Powodzenia, Leo Grande". 

Film teoretycznie opowiadający o sex workingu oraz ciałopozytywiźmie. To tak w skrócie! Poza tym o szczerości i szacunku wobec siebie oraz innych, przyjemnościach małych i dużych, umiejętnym small talk'u. Generalnie dużo gadania, choć ani przez chwilę nie poczułem, że jest on przegadany, za to rewelacyjnie obsadzony i zagrany. Przez większość filmu miałem zaciesz na twarzy, wiele razy zachichotałem, a raz nawet brechtnąłem. Oczywiście jest "obowiązkowa" drama, ale całość wymieszana i podana z wyczuciem i smakiem. Sam scenariusz i dialogi bez żadnego zadęcia i fałszu. 

Pewnie sporo ludzi oleje ten film, a części się nie spodoba, natomiast na mnie zadziałał niczym oczyszczające katharsis. Choć wszystkie nuty w tej melodii były mi znane, to zostały tak zagrane, że idealnie uderzyły w odpowiednie struny, we właściwej kolejności, tempie i czasie.