wtorek, 30 maja 2017
czwartek, 4 maja 2017
Narcissus
Mit o pięknym Narcyzie jest jednym z najbardziej znanych ludzkości.
Hasał sobie chłopaczyna po górach i dolinach łowiąc zwierzęta, wszystkie nimfy lubowały się w nim, a szczególnie jedna kochała jeho...ECHO...Echo...echo...eho...eh...o...On natomiast nic sobie z tego nie robił, bo te polowanka go najbardziej kręciły, a raz jak się spocił i chciał umyć, to zobaczył swoje odbicie w wodzie i zakochał się pierwszy raz.. w sobie. Wpadł po uszy, bo jak tu być spełnionym w miłości do własnego oblicza? Gapił się tak całe dnie i noce, nie jedząc i nie pijąc, aż wreszcie umarł ze zgryzoty. Później na jego grobie kwiatek wyrósł, ale ja nie o tym.
Wolę lekko zmodyfikowaną historię biedaka, w której tak długo wpatruje się we własne odbicie w wodzie, że ostatecznie w niej tonie. Tutaj otwiera się pole do dywagacji, z jakiego powodu woda go pochłonęła? Czy wpadł przez nieuwagę? Może rzucił się ze zgryzoty? Może ktoś go pchnął albo przyszła powódź i nie zauważył? Ewentualnie odbicie było tak żywe i kuszące, że pomylił rzeczywistość z omamem? Zamienił się miejscami z powidokiem, który będąc zbyt mało żywotnym zmienił się w roślinę?...
O takim spojrzeniu na powyższy mit, wspomniałem w recenzji filmu "Wstyd". W ten sposób także interpretowałem go w moim pierwszym performansie, który w naturalny sposób wpisywał się w podstawowy projekt Ophelion, gdzie pod koniec jego trwania znowu wróciłem to tego tematu.
Motyw jak każdy inny... Można wałkować oraz interpretować bez końca, co też radośnie poczyniłem po raz kolejny w ostatni weekend w Bytomiu, a dokładniej w rezerwacie Segiet.
Fotografowała Wiktoria Odziomek, współmodelował Tomek Balon. Efekt współpracy moim zdaniem wyszedł wyśmienicie i szczerze zachęcam się do zapoznania się z całością po tym linkiem.
Narcyz - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Nad sadzawką oprawną w modre rozmaryny
klęczałem, zapatrzony w moją twarz młodzieńczą
by się w niej doszukać przyczyny,
czemu mnie nie kochają i za co mnie męczą?
klęczałem, zapatrzony w moją twarz młodzieńczą
by się w niej doszukać przyczyny,
czemu mnie nie kochają i za co mnie męczą?
Hasał sobie chłopaczyna po górach i dolinach łowiąc zwierzęta, wszystkie nimfy lubowały się w nim, a szczególnie jedna kochała jeho...ECHO...Echo...echo...eho...eh...o...On natomiast nic sobie z tego nie robił, bo te polowanka go najbardziej kręciły, a raz jak się spocił i chciał umyć, to zobaczył swoje odbicie w wodzie i zakochał się pierwszy raz.. w sobie. Wpadł po uszy, bo jak tu być spełnionym w miłości do własnego oblicza? Gapił się tak całe dnie i noce, nie jedząc i nie pijąc, aż wreszcie umarł ze zgryzoty. Później na jego grobie kwiatek wyrósł, ale ja nie o tym.
Wolę lekko zmodyfikowaną historię biedaka, w której tak długo wpatruje się we własne odbicie w wodzie, że ostatecznie w niej tonie. Tutaj otwiera się pole do dywagacji, z jakiego powodu woda go pochłonęła? Czy wpadł przez nieuwagę? Może rzucił się ze zgryzoty? Może ktoś go pchnął albo przyszła powódź i nie zauważył? Ewentualnie odbicie było tak żywe i kuszące, że pomylił rzeczywistość z omamem? Zamienił się miejscami z powidokiem, który będąc zbyt mało żywotnym zmienił się w roślinę?...
O takim spojrzeniu na powyższy mit, wspomniałem w recenzji filmu "Wstyd". W ten sposób także interpretowałem go w moim pierwszym performansie, który w naturalny sposób wpisywał się w podstawowy projekt Ophelion, gdzie pod koniec jego trwania znowu wróciłem to tego tematu.
Motyw jak każdy inny... Można wałkować oraz interpretować bez końca, co też radośnie poczyniłem po raz kolejny w ostatni weekend w Bytomiu, a dokładniej w rezerwacie Segiet.
Fotografowała Wiktoria Odziomek, współmodelował Tomek Balon. Efekt współpracy moim zdaniem wyszedł wyśmienicie i szczerze zachęcam się do zapoznania się z całością po tym linkiem.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)










