poniedziałek, 3 maja 2021

Porcelany trwanie

„Gdyby ktoś umiał spojrzeć na nas z góry, zobaczyłby, że świat jest pełen ludzi biegających w pośpiechu, spoconych i bardzo zmęczonych, oraz ich spóźnionych, pogubionych dusz" Olga Tokarczuk 

Porcelanę wynaleziono w VII wieku w Chinach, a receptura jej wyrobu była tak ściśle strzeżona, że musiało minąć 1000 lat, żeby zacząć produkować ją w Europie, gdzie nazywano ją białym złotem, gdyż osiągała ceny porównywalne do kruszcu. Trzeba zaprząc wszystkie cztery żywioły, żeby stworzyć tą wysokiej jakości, białą, przeświecającą, brzęczącą ceramikę. Najpierw skałę zmieszać z wodą, aby ukształtować odpowiednią formę, następnie wysuszyć na powietrzu, by na końcu wypalić w temperaturze ponad 1000 °C.

Papier również został wynaleziony w Chinach, przed narodzinami Chrystusa. W tym przypadku z materii organicznej pochodzenia roślinnego, przy zastosowaniu już tylko dwóch żywiołów (wody i powietrza), uzyskujemy materiał do zapisu myśli, ale nie tylko. We wspomnianym wyżej kraju, wymyślono również wykonane z papieru kubki do serwowania herbaty.

Tyle tytułem wstępu, by powolutku dojść do myśli przewodniej niniejszego wpisu. Jakoś pod koniec zeszłego roku, powolutku zaczęła we mnie wzrastać pasja do kolejnego (obok komiksu w formie papierowej), (nie)potrzebnego życiowo hobby - CERAMIKI, ze szczególnym wskazaniem na filigranową porcelanę. Najpierw surfowałem po odmętach internetu, w poszukiwaniu kolejnych twórców, dzieł, producentów, by w końcu zdecydować, że będę zbierał FILIŻANKI. Jednak nie wszystkie jak leci, tylko takie, które zauroczą mnie swoją FORMĄ, nie zaburzoną MALATURĄ, czyli białe jak śnieg małe naczynka. Potem rozpoczął się etap poszukiwań tej pierwszej w kolekcji. Trop myślowy był następujący, skoro chcę mieć tycią porcelanę, to może zacznę od produkującej ją malutkiej fabryczki, więc wpisałem w wyszukiwarkę manufaktura porcelany i... BINGO!!!

Manufaktura Porcelany to krakowskie, otwarte studio, gdzie tradycyjny materiał spotyka nowoczesny design i nutę poczucia humoru. Zamurowało mnie gdy spojrzałem na asortyment, wśród których jest porcelanowa filiżanka, w kształcie lekko zgniecionego, papierowego kubka. Pomysł genialny w swojej prostocie, do tego łączący trzy chińskie wynalazki w jedno! Zadzwoniłem, zamówiłem i przyszła... w siedmiu kawałkach.

Oczywiście Pani Liliana Sztybel (Szefowa MP), nie miała żadnego problemu z przyjęciem reklamacji. a niefortunne zdarzenie przyjąłem za dobry omen, bo nie dość, że porcelanę tłucze się na szczęście, to skorup była szczęśliwa liczba. Znowu w ruch poszedł internet i tak trafiłem na Michała Łazarza, który w ramach nauki japońskiej sztuki naprawy ceramiki, nieodpłatnie zgodził się ją skleić. Jeżeli ktoś również chciałby skorzystać z takiej miłej przysługi, to mam pozwolenie na podanie kontaktu. Jedynie trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo gościu faktycznie łączy starożytną metodą za pomocą laki (współcześnie można to robić przy pomocy klejów szybkoschnących), co przy dobrych wiatrach trwa około miesiąc, a że robi to w czasie wolnym, to czekałem na zwrot prawie trzy miesiące. Nie był to czas, a tym bardziej hajs stracony, bo przy ewentualnie złych intencjach rzemieślnika, straciłbym nic nie warte skorupy i pieniądze za wysyłkę, a wgłębiając się w sekrety i filozofię wspomnianej techniki, w głowie również następował remanent i kiełkowały kolejne pomysły.

Miseczka pękła w odłamków stos - taki los. 

Nie da się cofnąć czasu i wrócić do stanu przedmiotu sprzed momentu rozbicia, nie da się scalić bez śladu tego, co zostało złamane. Zamiast więc ukrywać skutki tego, co się stało, Japończycy postanowili te niedoskonałości nie tylko wykorzystać, ale wręcz wyeksponować. KINTSUGI to coś więcej niż sztuka naprawiania naczyń. To koncepcja filozoficzna, która zachęca nas do pogodzenia się z mijającym czasem i przeciwnościami losu. Podobnie, jak podkreślone złotem pęknięcia, nie powinniśmy wstydzić się naszych niedoskonałości, błędów i porażek, które nas ukształtowały, a eksponować je i podkreślać w komunikacji z otoczeniem. Ludzie, którzy ujawniają swoje słabości, cierpienia, pomyłki, stare rany lub błędy, stają się silniejsi i bardziej autentyczni.

10 ZASAD KINTSUGI
  1. Nie unikniesz nieprzewidzianych zmian 
  2. Twoja codzienność może być niezwykła 
  3. Zwolnij i naprawdę doceń to, co masz 
  4. Rozwijaj swoją kreatywność i myśl poza schematem 
  5. Ucz się na własnych i cudzych błędach 
  6. Błędy prowadzą do prawdy 
  7. Blizny sprawiają, że jesteśmy piękniejsi i silniejsi 
  8. Ideały nie istnieją, a perfekcjonizm jest zgubny 
  9. To, co niedoskonałe, jest autentyczne 
  10. Uwierz w siebie: jesteś silniejszy, wytrwalszy i bardziej pomysłowy niż myślisz

Według tej sztuki wszelkie niedoskonałości to dary, z którymi trzeba żyć i nosić je z dumą, a nie wstyd, który należy w sobie tłumić. Pozwala to w pełni wykorzystać Twój potencjał, podkreślając przy tym wagę prawdziwego piękna. Nasze rany traktowane są jako zalety, zamiast ciągłej gonitwy za czymś lepszym, innym i droższym.

"Sklejona złotem czarka to metafora kruchości i trwałości, przeszłości i teraźniejszości, przaśny materiał spojony cennym. Tak możemy skleić się i my sami w życiu w nową całość. Nie jest prawdą, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Sklejeni będziemy krusi i popękani, ale cali." Joanna Bator 

Przecież o tym wszystkim fizolofuję na tych łamach od prawie dziesięciu lat i choć potykam się i uczę na błędach, nie doszedłem do tak oczywistych wniosków!

Finiszując myśli i ten wpis, postanowiłem ruszyć z kolejnym projektem, który łączyłby moje trzy obecne pasje: porcelanę, komiks (oraz inne ciekawe lektury, koniecznie w wersji papierowej) oraz polaroidy, czyli będę robił zaaranżowane zdjęcia tymże artefaktom. Na pierwszy ogień idzie prezentowana filiżanka z odzysku, zestawiona z picturebookiem napisanym przez Olgę Tokarczuk i przepięknie zilustrowanym przez Joannę Concejo, z jakże wymownym tytułem "ZGUBIONA DUSZA", opowiadającym o jej poszukiwaniu.